Poranna kawa. Krótki przystanek u progu rozpoczynającego się dnia. Ekspres przygotowany. Spieniacz do mleka zaczyna pracę. Dźwięk tego ostatniego powoduje zbiegowisko na blacie kuchennego stołu. Emil (Eminent) zawsze jest pierwszy. Za nim, nie wiadomo skąd, pojawia się Iksiu (X-Man). Dalej Tauryśka (Tauriel) i młodzież. Robi się tłoczno. Wszystkie z niecierpliwością czekają na… spienione mleko. Nie żebym zaraz specjalnie dla tego towarzystwa, tylko do porannej kawy, ale moje futra najwyraźniej interpretują intencje mojego działania inaczej.
Iksiu, chociaż większy od Emila, jest mu całkowicie podporządkowany. Emilowe trzymanie w karbach całego stada to nieustanna warta. Życie pierwszego w stadzie nie jest proste. Patrzę na niego i widzę nieustanny stres nie kończącej się manifestacji i kontroli. Czy aby nikt nie zapomniał, kto jest najważniejszy? Do tego wszystkiego sygnały atencji wysyłane w moją stronę. Emil z natury jest bardzo pozytywny, a dostrzeżenie wysyłanego przez niego sygnału daje mu poczucie komforu. To z kolei sprzyja utrzymaniu poczucia kociej wartości. Łączy nas ważna relacja. W stadzie od Emila ważniejsza jestem tylko ja. Stres przy przygotowaniu porannej kawy opada. Emil kreci się po przestrzeni blatu patrząc na mnie. Gdy chwyci kontakt wzrokowy wygłasza przeciągłe miauknięcie przywołujące uwagę. W chwili zniecierpliwienia obraca się w kierunku Iksia, który jest w niedużej odległości. Emil wstaje i po zrobieniu kilku kroków aprobuje iksiową obecność „barnakiem”. Chłopaki ocierają się o siebie Emil z prewnością i bez pretensji, Iksiu z poddańczą uległością, po czym Emil wraca i pogania mnie kontrolnie swoim przeciągłym miau. Co ciekawe, oba chłopaki funkcjonując w zespole i są dla siebie ważni (próba separacji kończy się awanturą). W ich wspólnej relacji Iksiu w hierarchii stada ma poczucie „drugiego najważniejszego”. Doskonale wie, jak ważna to pozycja. W razie konieczności, pomaga Emilowi przy układaniu młodzieży.
Pianka zrobiona z bezlaktozowego mleka, nałożona łyżeczką tuż przed pysio każdego z futrzastych bardzo szybko stała się rytuałem o który kociaste bardzo dbają. Z lubością zanużają w niej języki. Rozlega się cisza i mlaskanie. Trwa to zaledwie chwilę, ale jaka to chwila! Patrząc na nie uśmiecham się - chwilo trwaj!
I to jest ten moment, kiedy nie ma tłoku przy mojej filiżance. Wszystkim życzymy dobrego startu w nowy dzień.
Jakże miłe wspomnienie, bowiem ta emerytowana już trójka wiedzie żywot szczęśliwy w swoich docelowych - mocno kochających domach.
A ja, od czasu do czasu, od opiekunów otrzymuję zdjęcia z zapewnieniem, że są szczęśliwe i wiem, że wybrałam im wspaniałe domy.
Na zdjęciu, nadesłanym przez p. Bożenę, Taurysia. Dziękujemy :)
